czwartek, 23 maja 2013
Rozdział 9
Przez kilka kolejnych dni byłam bardzo smutna, nie chciałam w ogóle z nikim rozmawiać. Myśl o tym, że Paweł ma o mnie takie złe zdanie sprawiła, że czułam sie jak śmieć. Dziewczyny cały czas próbowały mnie pocieszać, ale to nic nie dawało. W końcu w akcie desperacji postanowiły wezwać na pomoc Harrego.
Kiedy zobaczyłam chłopaka przekraczającego drzwi mojej sypialni pomyślałam " Tylko nie on, zaraz po Pawle jest ostatnią osobą, której teraz potrzebuje". Nie chodziło mi o to, ze już nie lubię Harrego, po prostu po tym co powiedział Paweł bałam sie, że chłopak możne myśleć, że 'lecę na jego kasę'.
-Cześć, martwiłem się.- powiedział zamykając za sobą drzwi.- Od momentu kiedy zostawiłem Cię z tym chłopakiem, nie odzywałaś się do mnie.Czy on coś Ci zrobił?- to było naprawdę urocze, ze aż tak sie przejmował, ale nie chciałam go obarczać swoimi problemami.
-Nie, nic sie nie stało.-próbowałam go oszukać, ale on patrzył na mnie jakby znał mnie od zawsze i widziałam, że wie kiedy kłamię.
-Widzę, że coś jest nie tak.- jego zielone oczy patrzyła na mnie tak przenikliwie, że dała za wygraną i postanowiłam opowiedzieć chłopkowi co się wydarzyło. Cały czas słuchał mnie nawet sie nie odzywając, kiedy skończyła powiedział tylko
-Nie powinnaś się przejmować tym co powiedział ten dupek.- chłopka przytulił mnie, a ja od razu poczułam sie lepiej. Przez resztę czasu starał się pomóc mi zapomnieć o całym tym zajściu. Spędziliśmy w moim pokoju cały dzień, oglądaliśmy jakieś bezsensowne komedie, wygłupialiśmy się, było naprawdę fajnie. Wieczorem włączyliśmy sobie film "Love Actually" i położyliśmy się na łóżku, nie wiem kiedy zasnęłam z głową na torsie chłopaka. Obudziły mnie dopiero pierwsze promienie słońca, które świeciły mi prosto w twarz, bałam się ruszyć, nie chciałam zbudzić Harrego. Leżałam tak bez ruchu dość długo,ale muszę przyznać, że nie czułam się z tym specjalnie źle. W pewnym momencie poczułam, że on chyba też sie budzi, czekałam aż sie poruszy czy coś, ale on tylko leżał i się na mnie gapił.
-Przestań się tak patrzeć!- wybuchłam w końcu, a wystraszony chłopak spadł z łóżka pociągając mnie za sobą. Oboje kulaliśmy się ze śmiechu.
-Przepraszam, ale tak smacznie spałaś i nie chciałem Cie budzić.- Próbował się tłumaczyć.
-Żartujesz, nie spałam już chyba od godziny.- Chłopak spojrzał na mnie jakby chciał coś zrozumieć.
-Skoro nie spałaś już od godziny to czemu po prostu nie wstałaś. Chodzi o to, że tak ładnie pachnę czy tak wygodnie leżało Ci się na moich mięśniach.- powiedział zarozumiale.
-Hahahaha, przestań.-rzuciłam w niego poduszką, a on nie pozostał mi dłużny, tak zaczęła się największa bitwa na poduszki jaką kiedykolwiek przeżyłam. Piórka latały po całym moim pokoju,a ja czułam sie jak mała dziewczynka. Było niesamowicie, nigdy nie przypuszczałam, że spotkam w swoim życiu kogoś, kto pozwoli mi czuć się tak swobodnie. Przy Harrym mogłam być sobą, nie przejmowałam sie niczym co nas otaczało, byłam po prostu szczęśliwa. Czułam ,że z każda spędzona z nim chwilą, lubię go coraz bardziej, nie chciałam tego przyznać, ale chyba sie w nim zakochiwałam. Wiem, to głupie przecież kilka dni temu prosiłam go żebyśmy sie nie spieszyli. W sumie to powinnam sie cieszyć, zanim mu cokolwiek wyznam mogę się upewnić, że to coś poważnego. Zeszliśmy na dół zjedliśmy śniadanie i przyszedł czas na pożegnanie. Uściskałam chłopaka i stałam na progu machając mu aż nie zniknął za bramą. . .
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz